Sosenka Sosenka
2334
BLOG

Rozmowy Saloniku z Salonem. Dziś RRK!

Sosenka Sosenka Rozmaitości Obserwuj notkę 93

Pomysł przyśnił mi się w narciarskim schronisku. Roboczo nazwałam go "wywiadem" dużego Salonu dla Saloniku, a jest to właściwie rozmowa po godzinach. Spisałam ją już w domu. Z ciekawości, po znajomości i z przekory.  Oto przebywająca zawsze na arenie i w oku cyklonu, a dziś w gościnie u Sosenki i Pani Łyżeczki – Renata Rudecka-Kalinowska.

Wywiad „RKK” dla Saloniku! W pierwszej chwili uśmiała się Pani z tego pomysłu, prawda? 

To prawda. Pomysł jest zabawny, podoba mi się. No i mile łechce próżność.

Kiedy jestem w Krakowie, nie odmawiam zaproszenia na herbatę. Za to Pani blog zaglądam rzadko, bo tam linia frontu i strzelają. Lubi Pani mieć u siebie taki kocioł i energicznie mieszać w nim łyżką? I co rodzina na to?

Emocje w tekście są narzędziem służącym autorowi do lepszego zaprezentowania treści i dotarcia do czytelnika. Im większy wywołują odzew – tym lepiej dla prezentowanych poglądów.

Ale w żadnym przypadku nie oznaczają, że są to moje, osobiste emocje. Zatem nie dotyczą życia mojej rodziny, chociaż, gdy rodzina staje się czytelnikiem tych tekstów – także ulega zawartym w nich emocjom.

Jakie tematy Pani lubi, a tekstu na jaki temat nigdy w życiu by nie wysmażyła, choćby i Panią kusiło?

Rozmawiamy o moim blogu politycznym. Polityka to gra. Bardzo złożona, bez wyraźnych zasad, a raczej tocząca się pomimo zasad, przy użyciu wszelkich dostępnych człowiekowi sposobów. To jest fascynujące.

Nie wiem, jakiego tekstu bym nie napisała, nie zastanawiałam się nad tym. Ale odmawiając nie tak dawno, intratnej współpracy z redakcją pewnego dość znanego pisma, wiedziałam, że mimo tak zwanej wolnej ręki – są miejsca, w których każdy mój tekst sama musiałabym uznać za przynoszący mi wstyd.

A czas na milczenie? Jest?  

Milczenie? W jakim sensie? Wirtulane? Zdarza się. Lubię ludzi, lubię mówić i lubię słuchać. Ale lubię też chwile samotności i wyciszenia. Nie nudzę się sama ze sobą.

Kiedy uchodząca za spokojną Sosenka pierwszy raz huknęła ręką w stół, było to dla Salonu zaskoczeniem. A Pani niedawno napisała notkę o rudziku, który zagubił się w zakamarku Państwa domu, i wtedy niektórych zatkało. Co jakiś czas zaskakuje Pani czytelników…

Jak każdy. Funkcjonujemy równocześnie na różnych poziomach wrażliwości. Stąd bierze się powodzenie wszelkich biografii jednej osoby, ponieważ ludzie najczęściej znają wycinkowe, niepełne cechy innych. Rzadko mamy okazję poznać kogoś w pełni.

Reakcję zdziwionej komentatorki podsumowała Pani wtedy: „Strasznie serio traktuje Pani politykę :-)))”. Nasz salonik z zupełnie innej bajki, więc zapytam: a jak Pani traktuje politykę? Z przymrużeniem oka?

Polityka jest takim samym elementem życia, jak wszystkie inne. I raz odnosimy się poważnie, kiedy indziej żartujemy – z tych samych spraw. Zależy od kontekstu.

Pisze Pani w profilu: „zajmuję się tym, czym zajmują się kobiety”. A jakie pasje ma Renata Rudecka-Kalinowska? Koty? Rodzinny Lwów?

Pasje – nie umiem oddawać się jakiejś jednej pasji. Jestem zachłanna na życie i wszelkie jego przejawy. Może jedynie literatura ma jakąś przewagę – co zresztą też jest zachłannością na poznawanie życia. Pytasz o koty? Tak, ale nie nazwałabym mojego stosunku do zwierząt – pasją. Uznaję ich prawo do przebywania w moim świecie, a swoje do przebywania w ich świecie. Na zasadzie wymiany dóbr stworzonych przez Boga. A Lwów? Znam z opowieści rodzinnych Lwów taki, jakim był i nadal jest dla tych, którzy musieli go opuścić. Ale znam też Lwów z moich wyjazdów tam, jako nastolatki i dorosłej osoby. To zupełnie inny Lwów. Wiesz, Twoje pytanie o miejsca, które wspominam najmilej, uświadomiło mi, że doceniając uroki, walory, architekturę, krajobraz miejsca – nie one są dla mnie najważniejsze – ale ludzie, którzy się z tymi miejscami wiążą. Chyba nie przywiązuję się specjalnie do miejsc.

A ja mam czasem wrażenie, że znam nie jedną, ale dwie osoby. Salonową „RRK” oraz gawędziarkę, która godzinami może opowiadać o historii rodziny, o zagadkach II wojny i Marku Grechucie. Jak sama Pani godzi te dwie Renaty ze sobą?

To absolutnie jedna Renata. I z pewnością jeszcze bardziej „wielowymiarowa” niż „RRK’ i „gawędziarka”

I godzi się Pani z Salonem24? Bo ma tu Pani wielu zaciekłych oponentów, a mimo wszystko postanowiła tu zostać?

Nie muszę się godzić z Salonem 24. Jest moim świadomym wyborem. To miejsce rozmowy, a nawet kłótni. Inspirujące i pouczające. Jest w pewnym sensie formą nieustającej lektury i poznawania człowieka. Najczęściej ludzkich przywar, małości, kompleksów. Także postaci niezwykle ciekawych, frapujących, mądrych. Miłych i niemiłych – ale wzbogacających moją wiedzę i odpowiadających na wiele pytań.

No i owocuje poznaniem wspaniałych ludzi w życiu realnym – spotkaniami, przyjaźniami, do których, gdyby nie Salon 24, zapewne nigdy by nie doszło. 

Dziękuję za rozmowę!

Rozmawiała Sosenka

----

Tekst miał, w moim zamierzeniu, otworzyć nasz nowy dział "Salon dla Saloniku", czyli serię rozmów z blogerami dużego Salonu.Nazwałam go żartobliwie "wywiadem". Chciałam je stopniowo przeprowadzać i publikować w Saloniku jako tak zwany dodatek łykendowy.

Sosenka
O mnie Sosenka

Tu można kupić moją książkę z blogu: "Gdy świat jest domem": http://sklep.emmanuel.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości